zagubionych

sobota, 14 czerwca 2014

Domniemana homoseksualność Szatana

Czerwona skóra, czarny garnitur Prady, kozia bródka i długi ogon. Tak można by opisać wszelkiego diabła. Szatan prócz tego miał niesamowicie seksownie przystrzyżone rogi. Siedział w poczekalni.
- Na Boga! Dlaczego to wszystko tak długo trwa!- myślał. Rozliczenie się z grzechów za ubiegły rok. Pięknie. Biurokracja w pełnej krasie dosięgła już wszystkie kręgi piekła. Rozejrzał sie po korytarzu. Wszystkie diabli w takich samych garniturach Prady, z podobnym wyrazem twarzy. Pieprzona unifikacja...  Ale taki jest biznes. Bogu dzięki, że nie wyglądali jak owłosione Czorty albo inne Biesy. Z dwojga złego lepiej w te stronę, chociaż Szatan dalej nie umiał się przyzwyczaić do czerwonej skóry. Wolał swoją ziemska formę, kiedy wychodził na ziemię w interesach, albo prowadził szkolenia dotyczące kompleksowego kuszenia. XXI wiek. Jedne z lepszych czasów dla Firmy. O klientów nie było trudno. Koniobijcy, oszuści, samobójcy, geje i złodzieje. To tylko ułamek całości. Większość się zgadza na warunki pobytu wiecznego, ale i tak muszą podpisać papier. Nikomu nie widzi się wieczne płacenie odszkodowań za jakieś słabe jednostki. Za to u konkurencja świeci pustkami. No cóż, sami są sobie winni. Chore wymagania przy zakwaterowaniu sprawiają, że ich niedoszli klienci korzystają jednak z naszych usług. Nawet ichni pracownicy. Takie czasy. Po godzinie kolejka zmmiejszyła się o połowę. Po trzech godzinach Szatan wszedł do pomieszczenia. W środku jak w grocie, z tą różnicą, że na środku stało zwykłe ziemskie biurko, a za biurkiem siedziała kobieta. Nie diablica. Zwykła, ziemska kobieta. Szatan przetarł oczy ze zdumienia. - Dzień dobry, witam petenta! - zaświergotała do niego, szczerząc się. - Arhhragghr ekhmmm, dzień dobry! - wycharczał Szatan z przyzwyczajenia na widok człowieka. Nie byle jakiego człowieka. Smukła blondynka o ponętnych kształtach. - Pani tu pracuje? Od kiedy? - zapytał z nieukrywanym zdziwieniem Szatan. - No w zasadzie to od niedawna. Wie pan, cięcia budżetowe, te sprawy. - odpowiedziała mu spokojnie kobieta. -Zostałam przejęta z konkurencji. Siostra Melania jestem. I wyciągnęła rękę do Szatana. - Ukhmm, miło mi.
 - odpowiedział niepewnie i odwzajemnił gest.
- No dobrze, proszę siadać i pokazać co pan tu dla mnie ma.  - Siostra Melania zmieniła ton na bardziej oficjalny i wskazała drewniane krzesło stojące przed biurkiem. Szatan posłusznie wykonał polecenie i zza pazuchy wyciągnał plik dokumentów. Wydrukowane ludzką krwią na wyprawianej bawolej skórze. Rozłożył dokumenty przed biurkiem. Siostra Melania spojrzała na końcowe wyliczenia. - Oj słabo panie Szatanie, słabo...- powiedziała. Mam nadzieje, ze nie namawia pan do grzechów gdzieś na lewo i że wszystko dokładnie rozliczone... - Melania spojrzała podejrzliwie na Szatana. Tego było za wiele. Ziemskie stworzenie, w dodatku kobieta i to do tego zakonnica będzię mu mówić takie rzeczy? No dobra, niby coś tam kombinował, żeby podatki mniejsze zapłacić, no ale do cholery! Co się porobiło... Jeszcze 2 tysiące ziemskich lat temu nie było takich dziwnych zasad. Każdy namawiał do grzechu dla wspólnego dobr..ekhmm zła i było dobrze. Potem pojawił się grzech biurokracji, który jak widać opętał Lucjana Lucyfera, szefa przedsiębiorstwa Grzech&s-ka. Maksymalizacja zysku... Szatan nie rozumiał tego zupełnie, bo koniunktura rynku była więcej niż sprzyjająca. Ludzie grzeszyli sami z siebie bez pomocy agentów, ale kontrole zostały nałożone i nielegalne kuszenie zostało potępione przez szefa. Trzeba było wyrabiać normę. Normę kuszeń i zakwaterowań. Ale z tej normy też trzeba się rozliczyć. A to już nie wsmak co poniektórym kusicielom, którzy postanowili szerzyć nielegalne kuszenie rozpustą. Grzechy pod biurkiem. Poza kontrolą. - Tak, wszystko co trzeba jest w papierach - powiedział spokojnym głosem Szatan. -Hmm.. -mruknęła siostra Melania podejrzliwie. - Liczby nie kłamią panie Szatanie. Zdaje się, że zapomniał pan wpisać "Podstawowego pakietu pokus erotycznych" i "Zestawu Myśli Małego Samobójcy", ubyło w magazynie. Na pański numer wybrane, a tutaj w dokumentach nie widzę... - Cholera! - mruknął w myślach Szatan. - To było jeszcze z początku roku, kiedy rozkręcał swoją karierę z lewizną. Pobrał wtedy dwa komplety ekstra, zapominając, że to zostawi ślady w ewidencji.. Potem poszedł po rozum do głowy i znalazł "nieoficjalnego" dostawce pakietów kuszeniowych. Niby garażowa produkcja, ale najwyższej próby. Doskonała jakosć w przystępnej cenie. I do tego bez śladów w ewidencji. - Ach, no tak, machnąłem się. To było już tak dawno temu. Pierwsze kuszenie chyba, jak dobrze pamiętam. Zepsułem wtedy po drodze te pakiety i musiałem pobrać więcej. Nieopierzony adept wtedy byłem i nie do konca wiedziałem jakie są procedury. - Hmm.. rozumiem... - mruknęła Melania. - Ale powiedz mi proszę jedna rzecz.. Słyszałam, że miałeś incydent. - Źrenice Szatana zmniejszyły się. Po czerwonym czole spłynęła kropla potu, a sam Szatan poruszył się niespokojnie na krześle.. -Słyszałam, że miałeś incydent Ziemskiej miłości. - kontynuowała Melania, rozsmarowując słowa językiem po swoich zębach. Artykułowała je bardzo dokładnie. - Dobra, to ja już wszystko opowiem... - powiedział jej Szatan patrząc prosto w oczy. To wydarzyło się już jakiś czas temu. Brałem sobie ziemskie ciało Dżordża. Bardzo przystojny facet, szerokie możliwości kuszenia... No i działałem w terenie. Rozwódki, młode dziewczyny potrzebujące paru groszy,
standardowa sprawa. Kusiłem je pakietami kuszenia, ale też ciałem. Seks przedmałżeński, pozamałżeński i każde inne rodzaje seksu jakie można sobie wyobrazić.
Rozmawiałem dużo z kobietami. Zwierzały mi się. Opowiadały o swoich problemach ze swoimi facetami. Z mężczyznami nieczułymi. Z mężczyznami niekochającymi. Z mężczyznami nierozpieszczającymi. Słuchałem długo. Przez co mój Dżordż był coraz to bardziej idealny. Odzwierciedlenie wszelakich kobiecych pragnień. W momencie kiedy inni agenci zmieniali ciała, ja rozwijałem Dżordża. Żeby być bardziej wiarygodnym i co za tym idzie, kusić najbardziej wartościowych, postanowiłem iść do pracy. Jako Dżordż. Tam rozmawiałem z facetami. O kobietach, o seksie, o samochodach. To również rozwijało. Dżrordż był coraz bardziej idealny. Kiedy po wielu tysiącach rozmów, z wieloma tysiącami ludzi, różnych płci, wyznań i narodowości osiągnął apogeum.. ja nie wytrzymałem. Byłem już po czasie pracy. Nie wróciłem jednak do piekła. Wynająłem sobie pokój w hotelu jako Dżordż. Pozasłaniałem wszystkie okna i właśnie wtedy pozwoliłem sobie na to, co wszyscy w firmie nazywacie "incydentem" Podzieliłem się. Wyszedłem z ciała Dżordża, jednocześnie w nim zostałem. Odbyłem z  nim krótką rozmowę. Kiedy przekonałem się, że jest faktycznie idealnym człowiekiem, zaczęliśmy się kochać. Cudowne uczucie, Dżordż i ja. Ja jako Dżordz i ja jako ja. Dlatego uprzedzając twoje pytanie.. Nie, nie jestem gejem. Byłem sobą i byłem Dżordzem, więc technicznie rzecz biorąc, to była tylko masturbacja.

1 komentarz:

  1. Ciekawe. Nie dość, że napisałeś to w sposób komiczny to i z lekkim przekazem oraz dodałeś wątek hm miłosny (?) Totalnie zszokowało mnie zakończenie, wow ile kreatywności w jednym człowieku. wow

    OdpowiedzUsuń