Czerwona skóra, czarny garnitur Prady, kozia bródka i długi ogon. Tak
można by opisać wszelkiego diabła. Szatan prócz tego miał niesamowicie
seksownie przystrzyżone rogi. Siedział w poczekalni.
- Na Boga!
Dlaczego to wszystko tak długo trwa!- myślał. Rozliczenie się z grzechów
za ubiegły rok. Pięknie. Biurokracja w pełnej krasie dosięgła już
wszystkie kręgi piekła. Rozejrzał sie po korytarzu. Wszystkie diabli w
takich samych garniturach Prady, z podobnym wyrazem twarzy. Pieprzona
unifikacja... Ale taki jest biznes. Bogu dzięki, że nie wyglądali jak
owłosione Czorty albo inne Biesy. Z dwojga złego lepiej w te stronę,
chociaż Szatan dalej nie umiał się przyzwyczaić do czerwonej skóry.
Wolał swoją ziemska formę, kiedy wychodził na ziemię w interesach, albo
prowadził szkolenia dotyczące kompleksowego kuszenia. XXI wiek. Jedne z
lepszych czasów dla Firmy. O klientów nie było trudno. Koniobijcy,
oszuści, samobójcy, geje i złodzieje. To tylko ułamek całości. Większość
się zgadza na warunki pobytu wiecznego, ale i tak muszą podpisać
papier. Nikomu nie widzi się wieczne płacenie odszkodowań za jakieś
słabe jednostki. Za to u konkurencja świeci pustkami. No cóż, sami są
sobie winni. Chore wymagania przy zakwaterowaniu sprawiają, że ich
niedoszli klienci korzystają jednak z naszych usług. Nawet ichni
pracownicy. Takie czasy. Po godzinie kolejka zmmiejszyła się o połowę.
Po trzech godzinach Szatan wszedł do pomieszczenia. W środku jak w
grocie, z tą różnicą, że na środku stało zwykłe ziemskie biurko, a za
biurkiem siedziała kobieta. Nie diablica. Zwykła, ziemska kobieta.
Szatan przetarł oczy ze zdumienia. - Dzień dobry, witam petenta! -
zaświergotała do niego, szczerząc się. - Arhhragghr ekhmmm, dzień dobry!
- wycharczał Szatan z przyzwyczajenia na widok człowieka. Nie byle
jakiego człowieka. Smukła blondynka o ponętnych kształtach. - Pani tu
pracuje? Od kiedy? - zapytał z nieukrywanym zdziwieniem Szatan. - No w
zasadzie to od niedawna. Wie pan, cięcia budżetowe, te sprawy. -
odpowiedziała mu spokojnie kobieta. -Zostałam przejęta z konkurencji.
Siostra Melania jestem. I wyciągnęła rękę do Szatana. - Ukhmm, miło mi.
- odpowiedział niepewnie i odwzajemnił gest.
-
No dobrze, proszę siadać i pokazać co pan tu dla mnie ma. - Siostra
Melania zmieniła ton na bardziej oficjalny i wskazała drewniane krzesło
stojące przed biurkiem. Szatan posłusznie wykonał polecenie i zza
pazuchy wyciągnał plik dokumentów. Wydrukowane ludzką krwią na
wyprawianej bawolej skórze. Rozłożył dokumenty przed biurkiem. Siostra
Melania spojrzała na końcowe wyliczenia. - Oj słabo panie Szatanie,
słabo...- powiedziała. Mam nadzieje, ze nie namawia pan do grzechów
gdzieś na lewo i że wszystko dokładnie rozliczone... - Melania spojrzała
podejrzliwie na Szatana. Tego było za wiele. Ziemskie stworzenie, w
dodatku kobieta i to do tego zakonnica będzię mu mówić takie rzeczy? No
dobra, niby coś tam kombinował, żeby podatki mniejsze zapłacić, no ale
do cholery! Co się porobiło... Jeszcze 2 tysiące ziemskich lat temu nie
było takich dziwnych zasad. Każdy namawiał do grzechu dla wspólnego
dobr..ekhmm zła i było dobrze. Potem pojawił się grzech biurokracji,
który jak widać opętał Lucjana Lucyfera, szefa przedsiębiorstwa
Grzech&s-ka. Maksymalizacja zysku... Szatan nie rozumiał tego
zupełnie, bo koniunktura rynku była więcej niż sprzyjająca. Ludzie
grzeszyli sami z siebie bez pomocy agentów, ale kontrole zostały
nałożone i nielegalne kuszenie zostało potępione przez szefa. Trzeba
było wyrabiać normę. Normę kuszeń i zakwaterowań. Ale z tej normy też
trzeba się rozliczyć. A to już nie wsmak co poniektórym kusicielom,
którzy postanowili szerzyć nielegalne kuszenie rozpustą. Grzechy pod
biurkiem. Poza kontrolą. - Tak, wszystko co trzeba jest w papierach -
powiedział spokojnym głosem Szatan. -Hmm.. -mruknęła siostra Melania
podejrzliwie. - Liczby nie kłamią panie Szatanie. Zdaje się, że
zapomniał pan wpisać "Podstawowego pakietu pokus erotycznych" i "Zestawu
Myśli Małego Samobójcy", ubyło w magazynie. Na pański numer wybrane, a
tutaj w dokumentach nie widzę... - Cholera! - mruknął w myślach Szatan. -
To było jeszcze z początku roku, kiedy rozkręcał swoją karierę z
lewizną. Pobrał wtedy dwa komplety ekstra, zapominając, że to zostawi
ślady w ewidencji.. Potem poszedł po rozum do głowy i znalazł
"nieoficjalnego" dostawce pakietów kuszeniowych. Niby garażowa
produkcja, ale najwyższej próby. Doskonała jakosć w przystępnej cenie. I
do tego bez śladów w ewidencji. - Ach, no tak, machnąłem się. To było
już tak dawno temu. Pierwsze kuszenie chyba, jak dobrze pamiętam.
Zepsułem wtedy po drodze te pakiety i musiałem pobrać więcej.
Nieopierzony adept wtedy byłem i nie do konca wiedziałem jakie są
procedury. - Hmm.. rozumiem... - mruknęła Melania. - Ale powiedz mi
proszę jedna rzecz.. Słyszałam, że miałeś incydent. - Źrenice Szatana
zmniejszyły się. Po czerwonym czole spłynęła kropla potu, a sam Szatan
poruszył się niespokojnie na krześle.. -Słyszałam, że miałeś incydent
Ziemskiej miłości. - kontynuowała Melania, rozsmarowując słowa językiem
po swoich zębach. Artykułowała je bardzo dokładnie. - Dobra, to ja już
wszystko opowiem... - powiedział jej Szatan patrząc prosto w oczy. To
wydarzyło się już jakiś czas temu. Brałem sobie ziemskie ciało Dżordża.
Bardzo przystojny facet, szerokie możliwości kuszenia... No i działałem w
terenie. Rozwódki, młode dziewczyny potrzebujące paru groszy,
standardowa
sprawa. Kusiłem je pakietami kuszenia, ale też ciałem. Seks
przedmałżeński, pozamałżeński i każde inne rodzaje seksu jakie można
sobie wyobrazić.
Rozmawiałem dużo z kobietami. Zwierzały mi się.
Opowiadały o swoich problemach ze swoimi facetami. Z mężczyznami
nieczułymi. Z mężczyznami niekochającymi. Z mężczyznami
nierozpieszczającymi. Słuchałem długo. Przez co mój Dżordż był coraz to
bardziej idealny. Odzwierciedlenie wszelakich kobiecych pragnień. W
momencie kiedy inni agenci zmieniali ciała, ja rozwijałem Dżordża. Żeby
być bardziej wiarygodnym i co za tym idzie, kusić najbardziej
wartościowych, postanowiłem iść do pracy. Jako Dżordż. Tam rozmawiałem z
facetami. O kobietach, o seksie, o samochodach. To również rozwijało.
Dżrordż był coraz bardziej idealny. Kiedy po wielu tysiącach rozmów, z
wieloma tysiącami ludzi, różnych płci, wyznań i narodowości osiągnął
apogeum.. ja nie wytrzymałem. Byłem już po czasie pracy. Nie wróciłem
jednak do piekła. Wynająłem sobie pokój w hotelu jako Dżordż.
Pozasłaniałem wszystkie okna i właśnie wtedy pozwoliłem sobie na to, co
wszyscy w firmie nazywacie "incydentem" Podzieliłem się. Wyszedłem z
ciała Dżordża, jednocześnie w nim zostałem. Odbyłem z nim krótką
rozmowę. Kiedy przekonałem się, że jest faktycznie idealnym człowiekiem,
zaczęliśmy się kochać. Cudowne uczucie, Dżordż i ja. Ja jako Dżordz i
ja jako ja. Dlatego uprzedzając twoje pytanie.. Nie, nie jestem gejem.
Byłem sobą i byłem Dżordzem, więc technicznie rzecz biorąc, to była tylko
masturbacja.
Ciekawe. Nie dość, że napisałeś to w sposób komiczny to i z lekkim przekazem oraz dodałeś wątek hm miłosny (?) Totalnie zszokowało mnie zakończenie, wow ile kreatywności w jednym człowieku. wow
OdpowiedzUsuń