zagubionych

sobota, 9 sierpnia 2014

Ponury Windziarz

Kwiecień. Rok 1984.

Dżordż przyleciał do miasta późnym wieczorem. Nie miał szczęścia. Spóźnił się na rozmowę kwalifikacyjną, nie dostał pracy i kiedy niemal nie potrącił go samochód pomyślał, że nie może być gorzej, pogoda pokazała mu jak bardzo się myli. Zagrzmiało. Raz po raz niskie przeszywające dudnienie rozchodziło eis w powietrzu. Wiatr zerwał się i zabrał gazety i śmieci z ulicy w niewiadomym kierunku. Małe krople deszczu wyczuwalnie zaczęły rosnąć. Raz po raz, każda kropla coraz większa i coraz szybciej spadająca. -Cholera - zaklął siarczyście Dżdordż jak to miał w zwyczaju, postawił kołnierz płaszcza i zgarbiony, opierając się raczkującej wichurze ruszył przed siebie. Nie znał miasta, nie wiedział gdzie się kierować. Wiedział, że jest gdzieś na obrzeżach. Pogoda pogorszyła się w mgnieniu oka. Dżordż postanowił cały czas iść drogą, która wyglądała na główną. Na jej końcu stał wysoki budynek z neonowym napisem Jane`s Hotel.  Odźwiernego nie było. Wyciągnął rękę i złapał złoconą, metalową klamkę. Pociągnął do siebie. - Zamknięte - pomyślał. Cholera - zaklął siarczyście, po czym postanowił jednak pchnąć drzwi. Pomysł okazał się być doskonały. Były to bowiem drzwi otwierane do środka. To ci dopiero atrakcja. Wszedł do długiego hallu po czerwonym dywanie. Na ścianach złocone kinkiety dawały światło i poczucie luksusu. Za kontuarem siedziała młoda kobieta. Na małym stołku w stylu Ludwika któregoś tam siedział oparty o ścianę boj hotelowy. Kobieta skinęła głową na boja, a ten zerwał się z miejsca odpoczynku i dostojnym krokiem podszedl do Dżordża. - Czy ma pan jakiś bagaż? - zapytał z udawanym akcentem.  Drożdż nie miał ze sobą nic. Pokręcił więc głową, podziękował i podszedł do biurka recepcyjnego. - Dzień dobry. WItam w Jane`s hotel. Nazywam się Marż. Jak mogę panu pomóc? - zaszczebiotała recepcjonistka.
-  Chciałbym wynająć pokój.
- Na jak długi czas?
- Jedna noc. Jutro wylatuję.
- Oczywiście. Mogę prosić pańskie personalia?
Dżordż podał jej wszystkie dane, potrzebne do meldunku w hotelu. Dostał pokój na parterze. Drzwi do pokoju otworzyły się z cichym skrzypnieciem. Pokój nie był duży, i w miarę czysty. Widocznie Janes`s Hotel nie miewał wielu gości. Dżordż postanowił nie tracić czasu , tylko wyspać się i jak najwcześniej jutro lecieć do domu. Jak pomyślał, tak zrobił. Sen jednak nie był jego sprzymierzeńcem tej nocy. Spocony i zdenerwowany obracał sie raz w jedną, raz w drugą stronę. Powietrze wydawało się dziwnie suche i drażniące. W pewnej chwili nie wytrzymał. Ubrał się z powrotem w garnitur i wyszedł z pokoju.  Nie patrząc na siedzącą w hallu obsługę hotelu wyszedł bez słowa. Na dworze było już dużo spokojniej. O ulewie świadczyły kałuże na ulicy i wilgotne powietrze. Dżordz szedł wzdłuż drogi, gdy dostrzegł pub, po przeciwnej stronie ulicy. - O tak. Przydała by mi się odrobina relaksu. Wszedł do pubu. Oczy wszystkich obecnych osób zwróciły się na niego. W jednej chwili patrzył na niego barman, gość z papierosem siedzący w kącie i upita kobieta przy stoliku. Barman cały czas wpatrywał się w Dżordza. gdy on podchodził do barku. - Co podać? Wychrypiał do niego. - Podwójna z colą proszę. Barman postawił szklankę przed Dzordzem. - Nie jesteś stąd, prawda? - Wychrypiał ponownie. - Zgadza się. Przyleciałem tu na rozmowę kwalifikacyj. - Po niewesołej minie widzę, ze bez powodzenia.. Gdzie się zatrzymałeś? - zapytał z udawana ciekawością barman. - W Jane`s Hotel, niedaleko. - kiedy skończył wypowiadać nazwę hotelu, oczy barmana zapaliły się jak pięć złotych. - Słucham? - zapytał z niedowierzaniem.
- W Jane`s Ho..
- O kurwa, człowieku - przerwał mu barman. 
- Coś nie tak?
- To jest dziwna sprawa... Krąży legenda, ze w tym hotelu jest taki pokurwiony windziarz.. Stary, brzydki i ponury. Kiedy tylko się wsiada do windy, od razu ogarnia smutek i przerażenie. Dlatego tam jest tak pusto...
- Jeżeli koleś roztacza taką nieciekawą aurę swoja aparycją, to czemu go nie zwolnią?
- Nie chodzi o aparycję. Tam się dzieją jakieś pokurwione rzeczy... Nie wiem, juz 6 osób które mieszkały w tym hotelu uznane zostały za zaginione... Nie wiem, jak na moje to się łączy.
- Nie chce mi się słuchać tego pierdolenia - powiedział Dżordż. Zamówił cała butelkę whisky, wrzucił pieniążek do szafy grającej, usiadł przy stoliku i w samotności upajał się trunkiem.
Nad ranem zataczajac się wrócił do hotelu. Podniósł powoli głowę i chciał przyjżeć się obsłudze hotelowej, jednak nikogo nie było. Dziwne. Dzordż stanał w rozkroku i podrapał sie po głowie. Przypomniał sobie słowa barmana i postanowił skonfrontować je z rzeczywistością. Stan upojenia alkoholowego dodawał mu animuszu. Wszedł na półpiętro, gdzie było wejście do windy, wyciągał palec i mocnym ruchem wcisnął przycisk przywołujący windę. Minęły 4 sekundy, a drzwi otworzyły się. Dżdordżowi zrobiło się zimno.S Spojrzał na windziarza. Starszy mężczyzna ubrany na czarno z szapoklakiem na głowie. W ręce trzymał laskę. Dzrodż zrobił szybki krok na przód i wszedł do windy. - Na które piętro?  - zapytał jakby dziwnie z oddali windziarz. - Na ostatnie - niemal wyszeptał Dżordż. - A wiec ostatni przystanek.  W porządku. - odpowiedział mu windziarz. Na ciele Dżordza pojawiła sie gęsia skórka. Momentalnie otrzeźwiał. Jego serce kołatało jak oszalałe. Naprawdę odczuwał przerażenie. - Dlaczego jest pan nazywany ponurym windziarzem? Dlaczego tu jest tak zimno? Dlaczego tak ponuro? - przełamał sie i zapytał windziarza szeptem..
- Jestem ponury, bo zdechł mi pies. - odpowiedział windziarz.







W czerwcu 1984 uznano Dżordza za zaginionego.

Ponury Windziarz kłamał. Nigdy nie miał psa.



3 komentarze:

  1. pomimo niepotrzebnych kilku przecinków (takie ja mam wrażenie), opowiadanie jest świetne. :) przypominasz mi troszkę Andrzeja Pilipiuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością są niepotrzebne przecinki. Obawiam się, że nigdy tego nie opanuje do końca. Ale jak juz będę bogaty, a dorobię się na filmach, to będę miał korektora co mi to pięć razy sprawdzi. Porównanie do Pilipiuka bardzo na wyrost, niemniej jednak bardzo mi miło.

      Usuń
    2. powiem Ci, że ja też ostatnio aż za nadto stawiam przecinki, więc nie masz się czym przejmować. ;)
      a czy ja wiem, czy na wyrost? macie podobne pomysły.

      Usuń